Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych...
23:37To dziś mija 5 rocznica katastrofy w Smoleńsku. Padło pytanie w wiadomościach czy pamiętamy co wtedy robiliśmy. Ja pamiętam doskonale. Byłam wtedy na dodatkowych godzinach z geografii. Przygotowanie do matury. Szukamy mapy, coś tam sobie żartujemy, bo pan Zbyszek to był fajny nauczyciel aż tu nagle ktoś dostaje sms prezydent z żoną nie żyją. Ale jak to? Oboje nagle zginęli? Zaczynają się pytania czy to wypadek samochodowy czy jak? Po czasie przychodzi kolejny sms, że to katastrofa samolotu i zginęło 96 osób. Tyle osób naraz, w jednej sekundzie. Tyle pogrążonych rodzin w żałobie. U nie też teraz też okres żałoby. Ogromnej żałoby. Stracić Dziadka tak szybko, nagle. Bo przecież dawali mu rok życia. Jedni stwierdzili, że nie ma ratunku. Inni podjęli się walki o Twoje życie. Walczyłeś przez pół roku, co trzy tygodnie jeździliśmy w to samo miejsce, popieranie krwi, z którym zawsze miałeś problem, chemia i wieczorem wracałeś do domu. Żartowaliśmy sobie, przepraszałeś, że nie poszłam na fitness nawet parę razy chciałeś jechać ze mną. To już 3 tygodnie jak nie ma Cię z nami. To właśnie 3 tygodnie temu mieli Ci podać chemię przed którą trzymali Cię ponad tydzień w szpitalu, nawadniali by po było lepiej. Aż nagle w środę przyszło pogorszenie, w czwartek widziałam Cię ostatni raz. Pisząc te notkę cały czas ocieram oczy.
Dlaczego Ty? Zachorowałeś na raka płuc, a nie paliłeś, zdrowo się odżywiałeś. Ale tłumaczę to sobie tak, że ten na górze potrzebował Cię bardziej. Nigdy nie żądałeś pomocy, Ty zawsze ładnie prosiłeś. Pielęgniarki powtarzały, że takich pacjentów chciałyby zawsze:)
Ale my wnuki zapamiętamy Cię jako pogodnego Dziadka, który miał swoje zasady. Zawsze było losowanie, kto ma iść poprosić o hamak, bo tylko Ty wiedziałeś gdzie jest schowany. To Ty całe dnie spędzałeś na ogródku, wszystko zawsze musiało być dokładnie zrobione. Perfekcjonista w każdym calu.
Nasze wspólne herbatki przed fitnessem, bo kawę to tylko zbożową piłeś. Wszystko w mej pamięci zostanie na długo. Wychodząc od nas z urodzin zawsze na pożegnanie śpiewałeś "Goodbye my love goodbye".
Szkoda, że nie doczekałeś się żadnego prawnuka.
To jutro są Twoje urodziny.
Jak to nas wiele w rodzinie w tym roku ma urodziny z 4 na drugim miejscu.
Cieszy mnie bardzo, że dzieciaki miały zakaz wchodzenia do szpitala i zapamiętają Cię uśmiechniętego, a nie cierpiącego.
Przepraszam Was moi czytelnicy na chaos w tej notce inaczej nie umiem....
Rodzina i przyjaciele to wielka siła jaką w ostatnim czasie otrzymałam. Dziękuję Wam:*****
4 komentarze
Kochana...I cóż ja mogę napisać?
OdpowiedzUsuńNotkę przeczytałam już wczoraj. Jednym tchem.
Pięknie napisane... Poświęciłaś dziadkowi swoje serce, całą swoją dobroć, swój wolny czas... Ale cóż się dziwić? Kochanego miałaś dziadzia! Po zdjęciach widać, że był to taki dziadzio z prawdziwego zdarzenia- Zakochanego we wnukach!
A swoich prawnuków obserwować będzie z nieba, tak jak i całą waszą rodzinę. Bozia dała mu tam dobrą miejscówkę, zasłużył na nią :*
Życzę sobie kiedyś mieć taką wnuczkę, jak już będę bardzo stara ;)
I bardzo często modlę się za Twojego dziadka :*** trzymaj się
I znowu ryczę. Dziękuję za wszystko;********
UsuńCudownie napisane. Prosto z serca,szczerze. Przyznaje się z ręka na sercu, popłakałam się w połowie tekstu..wspaniały musiał być ten Twój dziadek! Trzymaj się kochana :*
OdpowiedzUsuńOj wspaniały;)) jedyny w swoim rodzaju;)). Miło mi ze notka taka prosto z serca się podoba;**
Usuń