Ulotne chwile

Gwiazda w pokoju mym:)

Nawet na fitnessie była wigilijka pierniczkowa;p

Chyba wszyscy byli w tym roku grzeczni:))

\W tym rok siostra odpowiedzialna za stół i choinkę, która stoi od wczoraj:))

Zdrowych,pogodnych 

Świąt Bożego Narodzenia. 

Byście je spędzili w gronie rodzinnym, 

tak jak lubię najbardziej.

By Wam zdrówko dopisywało.

Niech nowonarodzona Dziecina

 błogosławi Wam na każdy dzień.

Dla Ślązaków ważne święto w ciągu roku. Przecież większa część pracuje na "grubie". W domciu już mamy emeryta, ale długie czasy chodził Tatuś do pracy na kopalnię. Ile to zawsze strachu, przecież górnicy zjeżdżają pod ziemię. Dziś wpadłam do Was z małym słowniczkiem gwary śląskiej związanym z górnictwem i piosenką pewnie Wam dobrze znaną:))

 

 

Wszystkim górnikom i Panią o imieniu Barbara wszystkiego najlepszego:))

Górnikom ile zjazdów tyle wyjazdów. 

 

Już jutro grudzień. Cza ucieka, mało piszę. Pomysły na notki są tylko ten czas jakoś nie chce się na chwilę zatrzymać.

Od dziś również rozpoczęły się Roraty, niestety w tym roku beze mnie. Siostra walczy, oby jak najdłużej.

Święta tuż, tuż. Cieszę się na nie ogromnie. Uwielbiam ten czas radości, spędzony z rodzinką, wspólne wygłupy u Babci. 

Dziś króciutko. Zostawiam Was ze zdjęciami z pewnej niedzieli z Gosią:*

Jeszcze jesiennie:))

Dobrze jest mieć takich ludzi wkoło. A jeszcze jak ma się ich za płotem to już w ogóle. 

Siedząc sobie ostatnio wspólnie wzięło nas na wspominanie. Zaczął w sumie Karol, bo mu się przypomniało jak co roku gdy zbliżał się maj my planowaliśmy skąd wyczarować troszkę pieniążków by zorganizować Dzień Matek i Ojców. Zazwyczaj wywoziliśmy złom i potem prosiliśmy starsze rodzeństwo sąsiadów by skoczyli z nami na zakupy. Przygotowywaliśmy przedstawienia i co roku impreza odbywała się raz u nas raz po sąsiedzku. Głowę pełnych pomysłów mieliśmy. Jeden rok był Kapturek po śląsku, jeden śpiewaliśmy piosenki Ich Troje, wtedy to był "modny" zespół. 

Raz nawet był Dzień Matek i Wiceprezesów, bo nasi Tatusiowe wtedy byli wice w lokalnym klubie. 

Taka paka miała pomysły, że hej. Od rana w wakacje urzędowaliśmy razem. Jak w brzuchu burczało pędziliśmy do którejś z Mamusiek i prosiliśmy je o kanapki do całej 5. Bawiliśmy się w sklep, raz nawet zrobiliśmy pochodnie i biegaliśmy po boisku. Wspólne wycieczki rowerowe, wyjazdy na basen. Oj było tego nie mało.

Zimą też nie nudziliśmy się. Wspólne wyprawy na sanki i "dupoloty", chłopaki budowali skocznie gdzie tylko popadło, bo przecież wtedy była małyszomania. Michał jeden rok zrobił nawet kije do hokeja nie ważne, że były ciężkie bo z rurek metalowych. Łyżwy na nogi, kawałek zamarzniętej wody i zabawy było na cały dzień. Pomysłów było wiele raz fajne, czasami głupie....

Fajne było te nasze dzieciństwo. Teraz każdy ma swoje zajęcia, pracę, plany, ale przyjaźń zostaje. 

Może nie spotykamy się codziennie, ale raz na jakiś czas zbieramy się ekipą. 

"Przyjaźnie z dzieciństwa są najtrwalsze." 

"Pamiętam te czasy, gdy nie mieliśmy kasy, a bawiliśmy się lepiej niż na którejkolwiek imprezie."

Całkowity brak problemów, beztroska zabawa, a Tobie z czym kojarzy się dzieciństwo?

Dziś śląska wersja wiersza Aleksandra Fredry "Paweł i Gaweł". Myślę, że tłumaczyć nie muszę każdy ten wiersz zna:))

Paulek i Gustlik razym se miyszkali.

Swady niy mieli, ani sie niy prali,

Bo Gustlik to chop pieronym spokojny

Niy cis sie nigdy ku swadzie, do wojny.

Dycki gazeta czytoł lub groł w szkata, 

Bądź se legnął, jak to na stare lata. 

W swyj izbie na wiyrchu był w niebo wziynty,

Jak mioł co lubioł, czy spokój świynty. 

Paulek w tyj chałpie na dole mioł izba

I choć do tego niy chcioł sie prziznać, 

Waryjot z niego był fest pofyrtany.

Myśliwca udowoł dycki nad ranym.

Trąbioł w goń sygnały, chytoł hazoki,

Na fazany szczyloł i inne ptoki.

Lotoł drap przy tym z izby do antryja

I na leżanka skokoł ze bifyja.

Biydok Gustlik skiż tego wyrobianio,

Głowa mioł wielgo jak na jesiyń bania.

Leci po prośbie: Pauleczku kochany!

Byćże tak choć ciszyj trocha nad ranym,

Bo żyje sie ciynżko i usnąć niy idzie.

Czamu rojbrujesz tak bez cołki tydziyń?

A Paulek na to: Ciś stąd gupio małpo,

Przeca se moga co chca robić z chałpą!

Możno dwa tydnie od zdarzynio tego,

W tyj chałpie dzioło sie coś blank inkszego. 

Paulek sie jeszcze pod pierzinką grzeje

I mu sie na łeb coś z gipsdeki leje.

Bestoż klnie zmierzły i ślypia łotwiyro,

A tu je mokre praje cołkie wyro.

Drap na góra leci fest znerwowany, 

Że niy poradzi poleżeć nad ranym.

Klup! Zawrzyte dźwiyrza. Bez dziurka kuknął

I praje zarozki z nerów niy puknął.

Co ujrzoł? Woda? Co to je? - sie pyto.

Czamu ty Gustlik w chałpie ryby chytosz?

Na co woda w izbie i guminioki,

 

Na co wędki, kibel, hoczyk, chroboki...? 

A Gustlik na to: Ciś stąd gupio małpo, 

Przeca se moga co chca robić z chałpa!

Taki z bojeczki tyj morał płynie:

Gdyś wieprzkiem - inni ci jak świnie! 

Na dziś to wszystko. Dobrej nocy Wam życzę:*

Wpadnę niedługo z relacją z pielgrzymki tegorocznej:)

Na blogu ciągłe zmiany szukam ideału;p.

Założyłam również fp zapraszam Was serdecznie do polubienia:))